Krwawa Rzeka

Przyszedł tutaj znowu, od razu dostrzegł dwójkę szczeniąt w oddali.
-Sinegvo. - powiedział do nich lustrując wzrokiem ich sylwetki.

/brak czasu na dłuższy post, do jutra/

Mozy z daleka dostrzegł promieniejącą sylwetkę oraz piękną buźkę samicy... od razu oniemiał... Postanowił zrobić pierwszy krok. Po prostu podszedł do niej, ukłonił się w pas i rzekł...
- Witaj piękna.
Moment później dostrzegł rosłego samca... chyba przywódca stada. Skinął mu jedynie w milczeniu. Ciemne gałki ponownie wbił w Lady.

Wkrótce na terenach krwistych pojawił się malmut. Można by rzec kolejny pies tej rasy. Forneus nieopodal ujrzał Asmodeusza, a także dwójkę szczeniąt. Ostatnio trochę przybywa małych, a za mało jest dorosłych psów.
-Sinevo. - odparł do pozostałych spokojnie, ale przybierając poważną minę na pysku.

Widząc zachowanie samicy położył uszy po sobie ''hurt me,, nie rozumiał dlaczego... czy on jej coś zrobił? skrzywdził ją? jeszcze nie... nie na to czas... Był za młody. Nie byli małżeństwem. Postanowił ją jakoś do siebie przekonać. Chwycił jakiś patyk w ząbki i podbiegł do niej kładąc tuż przed. Uśmiechnął się kątem pyska, na swój Arabski sposób. Przesunął gałąź jeszcze trochę łapą... gałązka na zgodę i na osłodę. Już od młodych lat uczeni wszystkich trików...
- I love your soul.
Wyszeptał cicho... Owszem... był psem, ale znał kilka języków z poprzedniego życia? może...

Malamut dostrzegł też syna skinął mu jedynie pyskiem.
-Czego tu szukacie? - nieco był mało przyjemny, nie lubił być ignorowany a tak było. Jeśli nie chciały nic to lepiej by stąd odeszły, bo je sam wyniesie stąd.

-Sądząc po ich rozmowie chyba są zakochani w sobie. - odparł w kierunku ojca, ale niestety inne strony go wołały. Skinął tylko łbem na pożegnanie i wyszedł. NMMT

Kiwnął łbem na znak zrozumienia... nie, nie uraziła go... chociaż niekiedy dziewczyny go ''hurtowały, hurt filingsy itd,, uśmiechnął się szelmowsko, po czym jedną z przednich kończyn odkopnął gdzieś brudną gałązkę. Rozejrzał się dookoła... była noc, lecz mu to nie przeszkadzało. Nie chciał się zwalić, ale noce były najpiękniejsze w Egipcie... widoki piramid. Chętnie zabrałby ją tam, gdyby tylko chciała. Miał wielkie plany co do tej dziewczyny. Ciekawe czy wypalą... No nic. Czas wziąć się do kupy. Zlustrował także Alfę, któremu ponownie skinął... przepraszał? najwyraźniej ta dama obok na niego tak wpływała. Nie odzywał się... na razie milczał.

Dobrze że szybko wrócili do porządku.
-Tl tereny krwawej pieśni, jestem Asmodeusz alfa stada. - przedstawił swoje stado oraz siebie samego. Przeniósł wzrok na szczeniaka który się nie odzywał, podniósł jedną wbrew nieco dwuznacznie czemu milczy.
-Zależy czego oczekujecie od stada. - nie znał ich to też skąd wiedzieć czy się tu nadają.

Nie mogła pojąć czemu szczeniak się nie odezwał. Przecież chyba też chciał dołączyć do jakiegoś stada... a jeżeli nie, to trudno. I tak czy siak pójdzie tam gdzie ona. Takie są skutki milczenia i zachowywania się jak siusiumajtek, zamiast odważnego podchodzenia do wszystkiego. W ich niesiniejącym związku, to właśnie Lady nosiła spodnie.
- On też by chciał dołączyć.
Łapą wskazała na Hassana, mając nadzieję że młody samczyk nie zaprzeczy. Gdyby tak zrobił, wyszłaby na idiotkę.
- Alfa? Oh.
Jęknęła, a po chwili ukłoniła mu się. Szacunek się należał, to było oczywiste.
- W tej chwili? Poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli nasz przyjmiesz, a później odpowiednio wyszkolisz...
Przerwała. Nie wiedziała jak miała dokończyć. Wzięła kilka głębszych haustów powietrza.
- Możliwe, że zostaniemy najlepszymi i najlojalniejszymi członkami.
Dokończyła trochę niepewnie. Trudno było jej mówić również za czarnego, nie znała go i nie wiedziała jaki ma charakter. Natomiast wiedziała, na co było ją samą stać.
- Przynajmniej ja. Nie jestem pewna co do tamtego.
Wzruszyła delikatnie barkami.

Posłał jej oczko.
''Happy Wife,, pomyślał sobie... Szturchnął ją bokiem swego ciała w jej ciało. Ogonem także się obił nieco o jej egzotyczne ciało... Pociągnął delikatnie zębami sierść na swej klatce piersiowej, chcąc ją nieco napuszyć... Owszem dbał o swój wspaniały wizerunek Muzułmanina. Nie mógł się doczekać, aż ona pojedzie z nim do jego ojczyzny. Tak pięknie... chciał być tylko szczęśliwym mężczyzną u boku wspaniałej kobiety w czerni. Już snuł plany... już wsuwał jej krążek na cudowną łapkę... wiek nie grał roli. Przecież był idealnie wyszkolonym Arabem.
- Władco... wszystko dla stada.
Odezwał się w ostateczności...

Malamut przerzucał wzrok z jednego szczeniaka na drugiego, coś za dużo tych szczeniąt tu ostatnio.
-Z czasem zostaniecie przeszkoleni, oznakowani i będziecie żyć pełnią życia członka krwawej pieśni. - odpowiedział nadal się uśmiechając. Mogli czuć się już członkami stada, nie był od nauki szczeniaków ale jak coś zaraz wyślę tu odpowiednią osobę.
-Coś jeszcze? - zagaił dość ciekawsko.

Zachowanie czarnego było dziwne. Zachowywał się tak, jakby faktycznie się w Lady zakochał. A co jeżeli Forneus miał poniekąd rację? Co jeżeli samczyk zauroczył się w husky? Ona była za młoda na miłość, za młoda na planowanie przyszłości! Zamrugała szybciej, próbując zignorować zaczepki araba. W końcu jednak, nie chcąc wyjść na totalną zołzę, lekko pacnęła jego bok swoim ogonkiem.
Usłyszawszy głos alfy, spojrzenie na nowo wbiła w jego lico. Myślała nad odpowiedzią dość długo, w końcu jednak wypluła z siebie krótkie pytanie.
- Jakie panują tu zasady?
Przysiadła na zadku.

Postanowił usiąść... pozornie spokojny wzrok wbił w przywódcę; wsłuchiwał się w każde jego słowo dokładnie... Analizował je dodatkowo w swym czarnym łbie, chcąc zachować wszystkie myśli na później. Chciał je ponownie studiować... Chciał zostać kimś więcej niż zwyczajnym psem... niezauważalnym w szeregach klanu. Miał Królewskie korzenie, zatem należało mu się coś więcej niż zero. Zakochał się w niej? mogło tak to wyglądać... ale wiecie jacy oni są; prawda?

Położył uszy po sobie... co ona robiła? dlaczego mu to robiła? warknął głucho prze zaciśnięte szczęki... Nie wiedział czemu, ale coś go zmusiło do takiego zachowania. Dodatkowo uniósł ogon tak wysoko... tak wysoko... chciał ukazać swoją dominację? jeszcze sam do tego nie dotarł. Chwilkę później... opamiętał się i starał się chwycić Lady za ogon. Niepotrzebna agresja... a może jednak potrzebna? nie dotrzesz do tego. Jedynie on sam wie, bądź nie; na pewni tego nie powie każdemu... Może i był starszy? nie wiadomo... posiadał około 4/5 miesięcy.

Malamut wsłuchiwał się i wpatrywał w maluchy.
-Każdy nie jako martwi się o swój zad, mamy pakt z mglistymi a płomiennych i samotników wystrzegamy najlepiej się ich pozbywamy. - zostawił młode same jak coś poszukają kogoś ze stada lub kogoś nie bawem to podeślę.

z.t

Widząc jej zachowanie totalnie się zdziwił... zadziorna mała zdzira... takie lubił; oczywiście do momentu wykreowania ich charakteru na swoje... Pomyślał swoje, ale przecież wiedział, że ona ma w sobie to coś... nie była zwyczajną prostaczką z garnkiem kartofli w łapie... nie była kucharką, sprzątaczką, stajenną... Czuł od niej niesamowitą energię. Uśmiechnął się szelmowsko, gdy ta go pacnęła w mordę. Ach ostra z niej lala... Powinien na chwilę chociaż poudawać jej niewolnika... kogoś, kto jest gorszy. Sam był Księciem i wiedział gdzie jest jego miejsca... a było ono na samym szczycie Hierarchii... i to się już nie zmieni.

Pies powrócił na tereny stada. Musiał na krótką chwilę oderwać się od obowiązków. Zresztą szczeniaki stają się doroślejsze, więc powinny same poradzić sobie z tym, że życie nie raz da im klapsa w tyłek, a rodziców przy nich nie będzie. Ujrzał dwójkę szczeniaków, ale ojca już nie było. Ma ważniejsze sprawy.

Och. Zdzirą to ona na pewno nie była. Po prostu nie pozwalała sobą pomiatać, taka już była. A jeżeli ktoś chciał ją dobie podporządkować, na pewno musiał się nieźle namęczyć. Jeżeli w przyszłości zwiąże się właśnie z Hassanem, to biedaczek będzie miał z nią przechlapane. Można powiedzieć, ze była typową babą. Musiała postawić na swoim, a na dodatek obrażała się nawet o najgłupszą rzecz.
Usiadła i wzięła głębszy haust powietrza do płuc. Wyczuła jakiś znajomy zapach, nie była tylko pewna do kogo należy. Rozejrzała się dookoła i zobaczyła Forneusa. Widziała go tylko przez chwilę, ale to wystarczyło by zapamiętała jego pysk.
- Znów tu?
Zapytała uśmiechając się lekko.
- Przyszedłeś zobaczyć jak rozkwita miłość między mną a nim?
Zapytała zadziornie, wskazując łapą mieszańca.

Tak po prostu musi być... powinna z nim być, powinna do niego wrócić? bo przecież to będzie czysta miłość... Kiedy Lady zaśnie, on chciałby być przy jej boku... Jeżeli to on zasnąłby, wtedy zobaczy jej idealne oblicze w swoich szarych snach. Zapach jej oddechu, otulał jego cielesność. Chciałaby, żeby wiedziała iż nie ma bez niej życia. Tak po prostu musi być. Czekał na nią... wszystkie swe dni, aż od początku. Wiedział, że była młoda... miała obawy; on po prostu zaczeka. Znał ją krótko, ale czym jest miłość? otuleniem ciała... trzymaniem w ramionach... Gdy jej nie było... czuł, że umiera. Powinien jej od zaraz powtarzać... życie bez niej byłoby nie do zniesienia. Księżyc był daleko od nich... na zawsze w jego sercu... Teraz pytanie; czy to prawdziwe myśli? a może typowo Arabska gadanina? cóż...
Samiec otulił ją ciepłym spojrzeniem.

-Czasami lepiej jest zmiana otoczenia i towarzystwa, a także pomyśleć nad osobistymi sprawami. - wymamrotał malmut w kierunku szczeniaka. Jak na swój wiek oba szczeniaki są mądrzejsze niż mu się wydawało. Najwidoczniej nie należy lekceważyć nowego pokolenia.
-Widać, że między wami naprawdę coś kwitnie niż tylko przyjaźń. - rzucił spokojnie.