Lochy Zguby

Przybył z mglistym, wrzucając go do jednej z klatki i zabierając zeń liny, zatrzasnął drzwiczki *zamknięte*.

Chwiejnym krokiem weszła do lochów. Widząc mglistego w lochu uśmiechnęła się szyderczo. Skinęła łbem w kierunku demonicznego.
Właśnie jakie jest przywitanie demonicznych?
Zapytała kompletnie zapominając o najważniejszym pytaniu. A to obowiązkiem jest znajomość podstawowych informacji o stadzie. Czas uzupełnić braki.

Obrócił łeb, zerkając na dobermankę.
- Sinevo, czy coś takiego - odpowiedział niechętnie, wykonawszy niechlujnym ruchem nonszalancki okrąg łapą w powietrzu. - I dosyć tej nauki, ja już ci pokazałem o co w tym wszystkim chodzi. Reszty dowiedz się od innych członków.
Znudziła mu się już zabawa w nauczyciela. Oblizał pysk i wskoczył na jedną z klatek, ułożywszy się nań wygodnie. Pokaleczone łaska zwisały mu do połowy skrzyżowane.

Malamut wraz z bratem (chyba) pojawił się w lochach, szukał konkretnego psa w konkretnym celu. Otworzył z hukiem drzwi by zejść po schodach na dół lochów, wyczuwał zapach mglistego unoszący się w powietrzu na co skwitował tylko uśmieszkiem na pysku.
-Sinevo, tak myślałem że cię tu znajdę Steel. - powiedział do wilka omiatając wzrokiem zebranych, matka więcej was nie miała? Trzeba było rzucić się taką gromadą na więcej a nie na jednego :D
-Mam interes korzystny dla ciebie. - przeciągnął kości czekając na odpowiedź S.

Przywitanie to podstawa i tyle mi wystarczy.
Powiedziała ze spokojem lustrując uważnie egoistycznego wilka, który tylko woli porywać. Obserwowała podniecona tym, że mają mglistego w klatce.
Trzeba oblać jakoś porwanie tego mglistego, który dorwaliśmy.
Oznajmiła demonicznemu oblizując pysk. Nagle usłyszała głośne otwarcie drzwi, a tu wszedł pies, który mówił o jakimś zadaniu. Musiał być kimś ważnym.
Sinevo.
Odparła od niechcenia. Najwidoczniej potrzeba suk w tym stadzie, więc dobrze, że to wybrała.

Rozwarł paszczęki, oblizując swoje zębiska i pozbywając się w ten sposób resztek krwi, a znużone spojrzenie utkwił w postaci Malamuta.
- Brawo, potrafisz myśleć. - nie potrafił się powstrzymać od odcinki, to było znacznie silniejsze od niego. Chociaż, pewnie nawet jakby chciał nie próbował by się ugryźć w język. Przechylił swoją mordę nieco na bok, mrużąc szkarłat ślepia.
- Czego więc chcesz ode mnie? - napiłby się czegoś. Cholera, dlaczego w tych lochach nie ma baru? Burknął coś tylko w myślach na temat architekta nowoczesnych miejscówek rozrywki. Łypnął kątem oka na dobermankę.
- Więc idź i przynieść nieco rumu. - charknął, posławszy jej cyniczny uśmieszek.

Przybyła zaraz za Stilem oraz Herą, nieco zataczając się na łapach.
-Sinevo.- Skinęła głową Asmodeuszowi, siadając gdzieś w kącie i wpatrując się w sylwetkę Mgielnego. To ci wspaniała zdobycz!

Asmodeusz przewrócił ślepiami słysząc słowa czarnego.
-Daruj sobie bo taka okazja drugi raz ci się może nie trafić, a chyba nie marzysz wiecznie siedzieć na stołku skrytobójcy? - oblizał wargi, wiedział że wilk miał ambicje jak to stwierdził czarny umiał myśleć a że tamten był starszy i bardziej wyszczekany to nie uprawniało go jeszcze do niczego konkretnego. Za pewne nie długo będzie musiał się ugryźć chyba że rzeczywiście marzy mu się wieczny piedestał pachołka od niczego bo co taki skryt może?
-Jest do obsadzenia nowa rola. - powiedział dość poważnym tonem.
-Do której niestety lub stety ty nadajesz się najlepiej. - czy czarny pozostawał być nadal zainteresowany? Czekał czy wykaże cień zainteresowania, skinął pyskiem pozostałej dwójce psów,

Dziwnym trafem podeszła do Asmodeusza. Nie wiedziała jak to miała rozegrać, ale coś jej podpowiadało, że ten osobnik to przywódca stada skoro odnosi się takim tonem do czarnego.
Wybacz, że się wtrącą, ale czy mógłbyś mnie oznakować?
Spytała Asmodeusza korzystając z okazji, że wreszcie się spotkali. Usłyszała niby ordynarny rozkaz pójścia do rum, ale nie teraz. Skinęła przybyłej suce łbem, a resztę wypowiedzi psa uznała, że to nie jej sprawa.

Podniósł się powoli, zeskakując ciężko z klatki na twarde podłożę, nieprzyjemny skrzyp poniósł się echem, gdy jego pazury przejechały po posadce. Machina łap poszła w ruch, aby zbliżyć się do Alphy na tyle, by niemal zetknąć się z nim własną piersią.
- Chcesz mnie obsadzić wyżej? - zaśmiał się chrapliwie i nieprzyjemnie pod nosem, ukazując żółć zębisk w ironicznym uśmiechu. Zabawne, sądził, że raczej będzie chciał go zatrzymać właśnie jak najniżej za lekceważenie jego osoby, ale widać samiec wciąż był na tyle zdeterminowany, aby nawet swego największego wroga upchać jak najbliżej siebie. Dlaczego Kapitanowi miałoby to nie pasować?
- Bierz co dają, nie dawaj nic w zamian. - wymruczał niemalże lubieżnie, tym samym dając znak przywódcy, iż jest zainteresowany jego ofertą. Posłał czarnej waderze dyskretne spojrzenie pod tytułem 'You. Me. Bed. Today.'.

Kiedy wilk zeskoczył niżej malamut obserwował każdy jego ruch nieco zestarzałego ciała :P Prawda była taka że ostatnie zdanie należało do malamuta i jakby nie chciał to by nie posadził go wyżej prawda? W końcu mógł zablokować jego karierę tam gdzie chciał. Malamut zdeterminowany? Dobre sobie, to że proponował mu wyższe stanowisko nie znaczy że płaszczył się przed czarnym chyba śnił.
-A co uszy ci przytkało? Mimo że jesteś jaki jesteś lekko wybrakowanym członkiem stada to przynajmniej jako jednego z nie wielu można posadzić wyżej a raczej dać mu coś w zamian za to co sam daje. - nie uważał czarnego za kumpla czy tym podobne, choć już raz z wrogiem się bratał przy flaszcze wiec kto wie.
-Nie dawno utworzyło się u nas coś na wzór gangu kruka, każdy jego członek ma określone zadania ale i przywileje. - odparł wpatrując się w pysk czarnego.
-Skoro już jesteś w stadzie i zamierzasz coś robić i coś osiągnąć mogę ci dać dowódzcę kruków. - uniósł jedną brew ku górze oczekując odpowiedzi. Słysząc słowa dobermanki przerzucił na nią wzrok lekko kuląc uszy.
-Asmodeusz, nie znakujemy tutaj a obecnie jestem zajęty. - czy wszystko wszystkim trzeba tłumaczyć?

A kto tu mówił o płaszczeniu się? Zapewne obaj mieli w sobie na tyle dumy, aby nie u giąć karku przed nikim, a może to dotyczyło tylko Kapitana? Mniejsza o to, bo słysząc znajomą nazwę w jego spojrzeniu zajarzyło się jakby podekscytowanie.
- Harap Serapel.
- Skąd oni o nich wiedzą? Przecież to formacja Głębian.
- Kto wie. Może ktoś podkablował. Zdaje się, że będę musiał to sprawdzić.
Zadarł łeb odrobinę wyżej, jeśli dobrze pamiętał to specjalnością tego oddziału było posługiwanie się bronią, a na myśl, że mógłby dostać swój oręż był gotów zgodzić się niemal na wszystko, no prawie .. Tanio skóry jednak nie sprzeda, nigdy.
- Wybrukowany członek stada, nie musisz mi, aż tak pochlebiać Zgniły Chłopcze. - cofnął się o krok, zaszurawszy ogonem po podłożu. Powinien zapewne zastanowić się na kruczkiem tego wszystkiego, ale nie zamierzał. Im wyżej uda mu się dostać, tym większe prawdopodobieństwo, że ujrzy przepiękny widok upadającego malamuta. Westchnął aż na tą myśl.
- Przyjmuję dowództwo. - mruknął chrapliwie nie powstrzymując zadowolonego uśmiechu.

Chcąc nie chcąc- do jej radarów doszła informacja, którą Asmodeusz przekazywał Steele'owi. Z całych sił próbowała nie zagłębiać się w ich dyskusję, nawet spuściła uszy, przyciskając je z całych sił do czaszki, żeby skupić się teraz tylko i wyłącznie na sobie- a dokładniej- na przykrym uroku, którego działanie jeszcze mogła wyczuć w swoich nozdrzach.
Kiedy poczuła na sobie spojrzenie Stalowego, skierowała w jego stronę uszyska, posyłając mu zadziorny uśmieszek. Doskonale wiedziała, o co mu chodzi. Ponadto z tego co usłyszała, będą mieli wspaniałą okazję do świętowania.
Westchnęła cicho, zerkając na więźnia oraz na dobermankę i podkuliła smolistą kitę pod tylną, lewą łapę.

No malamut wbrew pozorom nikomu nie pobłażał, rozmawiał no chyba że do kogoś coś nie docierało to wtedy rozmowa przybierała inny tor. Nie wiedział co Steelowi łazi po łbie, nie wiedział ze on coś słyszał już podobnego o tym a może był? Wzruszył barkami na jego słowa, co poradzić? Malamut jak na razie nie zamierzał upadać co najwyżej sam w końcu pierdolnie tym stadem, a czasem już miał na to wielką ochotę.
-Musisz się udać do gniazda po skończonej zabawie, tam czeka już wszystko przygotowane dla ciebie i twoich przyszłych kruczków. - powiedział do wilka by podnieść zad z ziemi i się przeciągnąć.
-Udanej zabawy. - mruknął po czym znikł.

z.t

- Nie omieszkam tam wstąpić. - wymruczał, odprowadzając psa spojrzeniem, aby następnie skierować pysk w stronę reszty psów.
- I o to jak widzicie, szanowny Alpha postradał rozum na całego. - pokręcił łepetyną, nie mogąc się jednak powstrzymać, aby nie powiedz do powiedzianego miejsca niemalże od razu. Podszedł do wadery.
- Zajrzę do tego gniazdka, więc nie znikaj gdzieś daleko. - mruknął, skubnąwszy ją w szyję, aby następnie opuścić lochy.


t

Udała się w stronę swojego legowiska!

zt.

Usłyszała słowa przywódcy, ale całkowicie je zlekceważyła, bo nie każdy nowy musi wiedzieć. Spojrzała na mglistego i zaśmiała się szyderczo. Wyszła. NMMT

Spóźnił się? Może trochę... Ale przecież spóźnianie się jest ostatnio modne. Kilka chwil później, a rozminąłby się z wychodzącym bratem we wrotach do lochu. Zdążył podsłuchać co nieco o Krukach, jednak nie było to nic, co mogłoby mu się przydać. A zaraz potem wyszedł. Jak gdyby nigdy nic.
[z.t]

Obudziwszy się, po prostu wybył

z.t.

/jakie wybył. Ty tu jesteś, nie możesz wyjść. Przez cały czas odsiadki nie napisałeś żadnego posta, więc ona się automatycznie wydłuża.

No cóż, ok. No to sobie siedział, czy tam spał,o.

Przyszła zobaczyć jak się ma mglisty więzień. Najzwyczajniej świecie śpi. Najwyższy czas, żeby Hera przejęła inicjatywę, bo nikt nie kwapi się na tortury. Wzięła łańcuchy, kaganiec i klucz. Otworzyła drzwi klatki, nałożyła śpiącemu kaganiec i owiązała mu łapy. Po drodze wzięła ostrze, które było tak piękne, że Hera chyba sobie zatrzyma. Pociągnęła wilka brutalnie z klatki przywiązała go na haku. Czas na zabawę.
No i co? Kto skończyć w klatce. Masz ochotę śpiochu na zabawę?
Warknęła pełna cynizmu. Żałowała, że to ostrze nie zostało odebrane płomiennemu, bo mogłaby oddać Sillowi, ale mniejsza o to. Jest agonistą, który sam powinien załatwiać takie sprawy. Został porządnie związany, więc nie ma szans na ucieczkę.

Czarny przylazł tu z dzieciarnią otwierając wrota do lochów z nie małym hukiem znajdując się w środku zeszedł schodami w dół. Docierając pod jedną z klatek obrzucił mglistego tylko spojrzeniem uśmiechając się pod nosem.
-Oto moi drodzy zapchlony mglisty którym trzeba się zająć. - wychrypiał wprost do dzieciarni, po drodze wstąpił do sklepu zaopatrując się w to i owo.
-Sinevo. - rzucił szorstko do suki stojącej nie daleko której wcześniej nie zauważył.

Warknął, gdy suka zaczęła go ciągnąć *tak bardzo skojarzenie*. Szurnął łapą, ukazując zebiska. Wtem z ziemi wyrosły ostre pnącza, otaczając ciało Krwawej.
-Grzeczniej, jebana płotko- syknął wykorzystując czas, by obluzować liny.