IMPREZA ŚWIĄTECZNA

Moon chwycił za mikrofon i posłał dziewczynie uśmiech godny prawdziwego pedofila. Właściwie to jakby się zastanowić to on mógłby zostać pedofilem z zawodu. I księdzem - tak jak ojciec. Wiecie, taka rodzinna tradycja. Ale nie przedłużając; Skoro już miał mikrofon to właściwie mógł się wydrzeć bo kto mu zabroni. -No co ty Haku brata nie pozna... - zaczął, ale wtedy do baru weszła kolejna postać. Ojejejejejej ile znajomych! -ERYYYYYYYYŚ! - krzyknął, a że głupi zapomniał że trzyma w dłoni mikrofon to możliwe że nikt już nie usłyszy żadnej piosenki bo zwyczajnie ogłuchnie. No ale; musiał zacząć śpiewać tak czy siak, bo w końcu taki ładny singiel se przygotował.
Muzyka ruszyła, a sam chłopak zaczął śpiewać. Cóż talentu mu nie brakowało i choć pieśń nie była zbyt świąteczna, chyba dobrze wpasowywała się w aurę. No to co? WSZYSCY RAZEM!

https://www.youtube.com/watch?v=FgQbWzyNE5U
Od 0.45

Co się dzieje, Lejek w prost miał mętlik w głowie. Tam ktoś gra w rugby, tam ktoś drze się, witając ludzi, tam Yuki śpiewa sobie po japońsku. Ale w końcu rudowłose dziewczę przypomniało sobie, że miała się Lucy zając. Usiadła normalnie w krześle. I nalała sobie drugą porcje soku bananowego. 
- Lucy. Fajne imię. - zagadała.
I to tyle. Lejek nie wiedział o czym mogły by pogadać. W końcu postanowiła, że... będzie błagać o przeprosiny. Zawsze cuś.
- Przepraszam, za mój wybuch, w stronę koleżanki. Mam nadzieje, że nie wystraszyłam Cię. - powiedziała normalniejszym głosem. Bardziej poważnym.
Potem zauważyła, że ten od choinki zaczął śpiewać. Puściła mu brawo. Ale po chwili uspokoiła się by towarzyszki nie spłoszyć.

Jest! Znalazła! Sometha już chciała wyjąć jedną fajkę i zapalić, ale tę czynność przerwała jej cała afera z choinką. Przy okazji dotarło do niej, że mogłaby niechcący podpalić drzewko, co raczej nikomu by się nie spodobało. Niezadowolona z tego faktu ruszyła w kierunku stołu wypatrując czegoś, co mogłoby być akoholem choć w najmniejszym stopniu. Niec takiego nie znalazła.
-Szlag... - mruknęła.
Musiała zadowolić się sokiem pomarańczowym. Mówi się trudno.
Czyżby karaoke? Wzrok blondynki na chwilę spoczął na dziewczynie śpiewającej po japońsku. Zaraz, czy to czasem nie z nią minęła się w drodze do ławki? Całkiem możliwe, bo nie zabardzo zwróciła uwagę komu odpowiada.
Sometha stała tak przy stole pijąc sok i nie za bordzo wiedząc co ze sobą zrobić.

W sumie Hakuł, palant, nie powinien być na imprezie. Nic nie ogarniał, taki sztywniak był i w ogóle. I jeszcze brata nie poznał. Toż to skandalista... palant.
- Brata? - powiedział, robiąc zdziwioną minę.
I nagle go olśniło któż to mógł być. O noł. O szit. To nie on!
- MUNIEK?! - powiedział z niedowierzaniem, wręcz krzyknął.
Hakuł drugi Krzysiu Kolumb, odkrył, że to jego brat, jak wspomniany koleś Amerykę. 
Ale w sumie nie wiedział, czy zwrócił na niego uwagę. Bo jego uwagę zajął jakiś Eryś (tak Haku nie w temacie). I zaczął śpiewać, jakąś piosenkę ludową... po polskiemu. WOW.
A Haku nadal z poker fejsem spoglądał na cyrk.
Palant po raz trzeci.

Przyglądała się każdemu z osobna, a już patrząc na płeć męską, miała wielką ochotę się ulotnić, przebrać w piżamę i zasiąść przed komputerem i nołlajfić przez resztę swojego jakże marnego życia.
-Dzięki, Twoje też-odparła.
Jak kogoś zna, kto ma takie poczucie humoru jak ona i jest...ciekawą osobą, to Lucy potrafi być fajna, a tak, to zwykła, nudna czarnowłosa dziewucha, huh. Poprawiła raz jeszcze włosy, które ciągle jej padały na twarz.
-Nie, niby czemu? Bez przesady, nie boję się krzyku, który nie jest skierowany do mnie w sposób agresywny-odparła.
Niesamowite, powiedziała tak dużo za jednym razem do nieznajomej osoby, brawo Lucy.

Eryś odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni z obłędem w oczach, słysząc znajomy głos.
- MOOOOON! - wrzasnął o jakieś bardzo dużo decybeli za wiele, najpewniej pozbawiając jakiegoś szczęśliwca słuchu. No co ten Moon, nie powiedział mu że idzie na melanż, jak to tak. W sumie, on też nikomu nie powiedział gdzie się wybiera, ale jemu wolno więc cicho. Tak czy inaczej, Muniek już się wczuł w swoją wspaniałą pieśń i nie wyglądał na kogoś kto ma kontakt z rzeczywistością albo coś. Skoro jedyna znajoma osoba aktualnie nie była w stanie nawiązać kontaktu z resztą społeczeństwa, zaczął wyszukiwać sobie towarzystwo... Kusząco wyglądała dziewczyna o hobbicim wzroście, nie musiałby zadzierać głowy... HMMMMMMM.

No coraz więcej chłoptasiów. Nie, żeby Lejek miał podrywać.... przecież nawet nikt jej nie zauważa. Witamy w życiu karzełka, krasnoluda, hobbita i jak tam jeszcze chcecie nazwać. A poza tym, przy takich typu, by wymiękła i nie potrafiła cuć się na luzie. Tylko z dziewczynami jako tako potrafiła. Życie...
Wysłuchała uważnie słów Lucy, kierując wzrok wcześniej w jej stronę. Jednak usłyszała, że puszczono inną muzyczkę.
- A ok. Ale wolałam na wszelki wypadek przeprosić. He he. - powiedziała, szczerząc się na końcu zdania.
O czym by tu jeszcze pogadać. Upiła soczek myśląc. Spojrzała na śpiewającego.
Chyba go kojarzyła....Chyba go gdzieś widziała. Ale nie nie będzie na ślepo strzelała kto to (co z tego, że ktoś przecież krzykną kim jest. Powiedzmy, że zamuliła ;-;).
- Co tam jeszcze powiesz? - rzekła.
Nic lepszego jej nie przychodziło do głowy.
Dobrze, że nie zauważyła jak ją Eryś skanował swoim wzrokiem.

Przyszedł i on, bo podobno impreza była, to ktoś przecież ściany musi podeprzeć, coby się nie przewróciły.
Krótko o wyglądzie - chłopak na oko 175 cm wzrostu, ciemne włosy w stylizacji Kot-Spał-Mi-Na-Łbie (powszechniej Artystyczny Nieład), niebieskie oczy. Na imprezę postanowił się odstawić i zamiast ulubionej powyciąganej, szarej bluzy przez głowę ubrał niebieską, prawie nową zapinaną bluzę i dobrał do niej o dziwo całe trampki (lew był tylko trochę poklejony). Wszedł na salę, rozejrzał się po towarzystwie, ocenił sytuację i standardowo powędrował pod ścianę. Nie tylko on ją podpierał, co go niejako ucieszyło. Stanął w nieznacznej odległości od innych, zerkając czasem w ich stronę. Taka była z niego sierota, co nikogo nie znała.

- DLACZEGO MNIE NIKT NIE POINFORMOWAŁ O MELANŻU? - wydarł się swoim basowym głosem (który tak naprawdę brzmiał jak głos dziewczynki z czwartej klasy ale japa) wbiegając na środek sali, jakby go ciocia Beatka goniła z patelnią w prawej rynce w celu nabicia mu guza na pół czoła. Zatrzymawszy się, z kurwikami w oczach zaczął rozglądać się po przepełnionej sali,  gdy jego spojrzenie zatrzymało się na dwóch znajomych facjatach; jednej z czupryną czarną jak wungiel, a drugiej z białą dla kontrastu. Natychmiast pomaszerował w ich stronę wyglądając, jakby mu żyłka w dupie miała zaraz pęknąć.
- TU JESTEŚCIE KLOCE, JAK MOGLIŚCIE MNIE TU NIE ŚCIĄGNĄĆ? - no i znowu darcie mordy, ale grube melo głośna muzyczka nic nie słychać te sprawy. Gdy trochę ochłonął, zwrócił się w stronę Erysia, by następnie strzelić mu kiska prosto w usta. DZIEJE SIĘ.

Yuki w spokoju rozmawiała z DJ'em, ale ktoś zaczął się drzeć. Był to chłopak o różowych włosach... znaczy tak w połowie... w jednej czwartej... w jakiejś tam części o różowych włosach, o! Dziewczyna z nieco speszona przyglądała się mu, a gdy zerknęła na DJ'a to dostrzegła tą chęć wycieczenia mikrofonu. Na odchodne dostała szklankę soku o smaku multiwitaminy i przysiadła się de Leidy rozmawiającej z nieśmiałą.
- Niezły pokaz daje.
Skomentowała patrząc na Moon'a. A co tam on. Teraz ważna jest owa nieznajoma.
- Hejka! Jestem Yuki. Miło mi ciebie poznać.
Uśmiechnęła się pogodnie, po czym popiła sok z przezroczystej szklanki. Napój bardzo jej zasmakował. Multiwitamina od zawsze jej podchodziła do gustu. Kątem oka zerknęła na większe zbiorowisko chłopaków. A więc z wolna robiła się równowaga płci. I dobrze.

Gdy skończył powiódł wzrokiem po widowni. Nikt więcej? To może zaśpiewa jeszcze je... Nie. Chwila kto to? VINCENT TA PARÓWA JEDNA. Tak więc puszczając mikrofon i zeskakując z podestu jak ta... małpka kapucynka ruszył w stronę chłopaków i tej dziewczyny co wygląda jak skrzat. Decydując się że najpierw podejdzie do niej zagadał. -Czy ty jesteś .... ELFEM? - zapytał, a jego oczy rozszerzyły się lustrując towarzyszkę. Zaraz jednak to co innego przyciągnęło uwagę chłopaka.
CAŁUJĄ SIĘ? Twarz Moona wyglądała teraz jak ta buźka:
No normalnie przesada. -CZY NIKT NA TYM MENAŻU NIE PRZYNIÓSŁ PIWA?
Co się z tymi ludźmi dzieje.

Przestał wpatrywać się w ludzi wzrokiem pedofila w momencie w którym usłyszał znajomy głos. No, trudno żeby nie był znajomy, ALE CIII. Bez słowa zniósł tyradę chłopaka spoglądając na niego z niejakim zafascynowaniem. Zawsze urzekał go sposób w jaki Vincent dostaje szału kiedy nie mówią mu o czymś ważnym, na przykład jakich przypadkowych imprezach na które nawet nie planowali pójść, ale poszli bo kto im zabroni, hehehe. Z zadowoleniem zarejestrował że Vin postanowił się przytkać, po czym dał się pocałować splatając ręce za szyją chłopaka. A co, NIECH WIDZĄ I SIĘ UCZĄ LUDZIE NIEWYEDUKOWANI. Nie wiedział jakim cudem nie dostrzegł jeszcze nawalonych par całujących się po kątach, serio, co to za melanż w ogóle ma być. Za to dostrzegł Moona który wyglądał jak wkurzony kurczak. I jako że Eryś miał jakieś skłonności do bycia irytującym, strzelił Viniaczowi jeszcze jednego kiska, zastanawiając się czy twarz Muńka przybierze jakiś interesujący odcień.

Cóż odpłynęła w inny świat oglądając swoje ulubione anime, jednak wstała z ławki gdy usłyszała o piwie.
-Ja mam piwo!!!-krzyknęła podnosząc się z ławki, zaczęła wyrzucać z torebki beczki piwa(nie pytajcie jak xD) które zaczęły turlać się po podłodze, złapała jedną beczkę i opróżniła jej zawartość.Czerwone wypieki pojawiły się na jej twarzy a ta wskoczyła na scenę, no prawie, walnęła w sufit klnąc przy tym szpetnie, w końcu jednak dotarła na miejsce, złapała za mikrofon i zaczęła śpiewać.

Jak to powiedział Vicek. DZIEJE SIĘ! Tu się kłócą, czy śpiewają, inni podtrzymują ścianę, albo w ogóle sztywno siedzą w krześle. Istne kontrasty. Jak zwykle na imprezach. Uśmiechnęła się do Yuki, która postanowiła dołączyć.
- No niezły. - potwierdziła. Ale dodała puszczając oczko. - Ale ty też dałaś czadu. 
Gdy Yuki przedstawiła się Lucy, chwilowo spojrzała na nią.
Ale potem wzrok dziewczyny skierował się w stronę "Trójcy Świętej", że tak powiem. A nawet jeden z tej trójcy do niej zagadał. Elfem? Co gdzie? Chwyciła się aż za siebie za uszy. Nie nie były takie charakterystyczne jak u elfów. Chyba pomylił się.
- Hobbitem jak już. He he. - powiedziała lekko się śmiejąc.
Przecież Elfy były trochę większe. W każdym razie tak było we Władcy Pierścieni. 
A potem co dalej się stało. Co taki jeden robił z innym. Lepiej przemilczeć. Poza tym nie chce mi się o tej porze jeszcze bardziej rozpisywać. Leń. A na Sosnę to nawet uwagi nie zwróciła.

Musiał przyznać, że Eryś go zaskoczył tym drugim pocałunkiem. Oczywiście wiedział, że jest pedałem (no plox, to było widać na pierwszy rzut oka), ALE ON NIE BYŁ ZWYKŁYM PEDAŁEM PROSZĘ PAŃSTWA. ON BYŁ... dobra, Vinczi sam nie wiedział co czyniło jego seksprzyjaciela niezwykłym pedałem, ale po prostu sądził, że tamten go odepchnie i powie coś w stylu "WYPIERDALAJ Z DOMU BOŻEGO" albo "weś lamusie jebie ci z pyska jak z dupy tygryska", CO WCALE NIE BYŁO PRAWDĄ NO ALE ERYŚ TO KRUL CIĘTEJ I TRAFNEJ RIPOSTY. Gdy tak się kiskali, Vinczento mimowolnie zsunął rękę z potylicy chłopaka na jego pośladek, lekko zaciskając na nim kościstą dłoń. CHALO PORNO TUTAJ. Zauważył również minę Muńka, co sprawiło, że z czystej złośliwości zaczął całować chłopaka o wiele namiętniej. CO TO SIĘ DZIEJE.

Gdy skończyła śpiewać zobaczyła żywe gejowskie porno, zeskoczyła ze sceny po czym zasadziła Vincentowi porządnego kopa w dupala.-Kisać to się możecie, ale bez macania.-warknęła by po chwili przenieść rękę niegrzecznego Vinniego na ramię Erysia, niegrzeczny pedał, niegrzeczny.W sumie żal jej się zrobiło Muniaka, więc powstała akcja-reakcja pijanej Fox(już wiecie czemu psia wersja nie pije), złapała go przyciągając do siebie i tak złączył ich namiętny pocałunek. Didżej(xD) ogłosił konkurs na najlepszy kisacz i zapuścił idealnie dopasowaną muzyczkę.A masz Vinczento, nie będziesz krzywdził Muniaczka, tak dobrze widzisz, ERYŚ NIE MA TAKICH FAJNYCH CYCKÓW xD.

-Hobbit. No cóż, życie nie jest idealne. - westchnął zaraz znikając w tłumie. To znaczy pozornie znikając, bo z niego taki stalker że obserwował wszystkich z ukrycia co nie. Obserwował dopóki ktoś nie walną go beczką piwa. Kucnął sobie spokojnie i popijając trunek obserwował chłopaków. Normalnie jego mina zaraz z poprzedniej zmieniła się na VINCENT PARÓWA JEDNA. Źrenice chłopaka rozszerzyły się gdy ręka towarzysza zacisnęła się na pośladku Erakisa. Co się z tymi ludźmi dzieje  
I jako że dotychczas trwał sobie w ciszy w spokoju stalkując innych, teraz wrzasnął i to nie tylko ze zdziwienia, ale trochę ze zirytowania. -Ty. - burknął pod nosem łapiąc na chwilę spojrzenie Vincenta. Czy tego gościa ktoś japonkom w łeb walnął czy co?
Wtedy jednak przybiegła ta dziewczyna. Oj tak, Moon już na zawsze zapamięta widok jej latających, niczym dwa balony napełnione wodą cycków. W sumie całkiem przyjemne. No i potem to się już dopiero działo. Właściwie był nieco zirytowany całą tą sytuacją. -Auć. - skomentował garbiąc się lekko. Szkoda jednak że nie umiał skomentować tego co się działo potem. Właściwie nawet nie mógł bo ktoś przytknął wargi do jego ust. NOSZ CHOLERA. Właściwie to chłopak nawet chciał się odsunąć, ale dziewczyna planowała coś lepszego niż tylko niewinne cmoknięcie. Oczy Moona rozszerzyły się.

Niestety Vin zaczynał najwyraźniej tracić zdolność używania mózgu pod wpływem niesamowitego uroku Erysia, delikatnie mówiąc, więc czarnowłose dziecię uznało za stosowne spacyfikowanie go. Przez chwilę zastanawiał się jakiej techniki karania użyć, po czym mocno ugryzł chłopaka w wargę, uśmiechając się przy tym paskudnie (nie żeby ktoś widział). Następnie spojrzał na Vincenta poważnie chcąc wyrzec coś niewątpliwie światłego, ale niestety jego plan się nie powiódł, bo celny kop w Vincentową dupę posłał ich kawałek dalej, więc siłą rzeczy nie za bardzo miał jak się odezwać.
- Nie żeby coś ale nie jesteśmy u ciebie we wsi więc się pan pohamuj trochę może, co - zasugerował kiedy już udało mu się złapać coś w rodzaju równowagi, marszcząc przy tym lekko brwi. No panie, żeby się tak na legalu macać i to nawet nie w kiblu ani w kącie tylko przy jakichś babach? GORSZĄCE MOŻNA BY RZEC.
Chociaż w sumie to bardziej gorszące były cycki tej laski.
NIE ŻEBY NIE DAWAŁ LAJKA, mimo że pedał to umie dobre cycki docenić, no psze państwa, nie żyjemy w średniowieczu, mamy równouprawnienie!
O, zaatakowała Moona. I DOBRZE, ZOBACZY JAK TO JEST DOSTAĆ ROZPĘDZONYM CYCEM I MU SIĘ ODECHCE.

Tia, zdecydowanie cycki były najbardziej popularną częścią ciała Fox, jak widać nawet pedał potrafi docenić olbrzymie ozdóbki znajdujące się na klatce piersiowej White, tak czy siak nie odpuszczała, Muniek musiał być bardzo wytrzymany, seksi Eryś, seksi cycki, namiętny pocałunek a ten nadal jak na normalnego człowieka przystało zachowuje powagę(hahaha), a nie to co Vincent który dobrał się do dupy Erysia.Konfetti i przygaszone światło, głośna muzyka uderzyła ostro o wrażliwe uszy zebranych, świąteczne lampki stworzyły świąteczny nastrój a ręka didżeja(tak, bardzo kocham tak pisać) machała w rytm piosenki, White nie puszczała Moona przyśpieszając tempo pocałunków, a niech Eryś pozazdrości, i Vincent też(św.pamięci zgniecione cycki Fox xD).

Ta go kopie po dupie, ten mu wargę przygryza, NO CO TO MA BYĆ. PO DUPIE GO RAZ JEDEN ZMACAŁ, WIELKI MI BIG DIL. I co z tego, że wokół nich było tłoczno jak na wyprzedaży w lidlu czy innej biedronce, matko bosko, pojawił się impuls i stało się. ZŁAPAŁ ERYSIA ZA DUPĘ W MIEJSCU PUBLICZNYM. I o to tyle hałasu.
- Jakby nie patrzeć, to mieszkasz ze mną na tej wsi - mruknął na tyle cicho, że nie usłyszałaby tego nawet osoba ze słuchem absolutnym. Oczywiście, jeśli psychiatryk w którym we trzej dorastali można nazwać wsią. ALE MNIEJSZA. Oderwał się momentalnie od Erysiowego, jego wzrok padł na jakąś cycatą laskę która postanowiła przelizać się z Muńkiem, albo może zmiażdżyć mu łeb swoimi zderzakami, whateva. TROCHĘ PRZEGRYW, TROCHĘ WYGRYW, ZALEŻY DLA KOGO.

- Co nie zmienia faktu, że nie macam cię po dupie w miejscach publicznych, więc moja część wsi jest mniej wsiowa niż twoja - wymamrotał mu do ucha zirytowanym tonem, wykazując się niezawodną logiką, dużą ilością zachowań osób dorosłych, a także słuchem absolutnym. CZEKAM NA OKLASKI, KTO ZAZDROŚCI, KTO PODZIWIA. Taka umiejętność nie trafia się u faceta często, zazwyczaj przypisana jest kobietom, które w swoim wyposażeniu mają również szereg radarów, a tu proszę, Eryś takiego skilla ma.
Zerknął jeszcze na laskę przyklejoną do Muńka, kontemplując przez chwilę najlepszą część ciała, którą jak powszechnie wiadomo są cycki, po czym bezceremonialnie uwiesił się na ramieniu Vincenta, wyciągnął swój telefon wielkości mikrofalówki i zalogował się na facebooka, momentalnie tracąc zainteresowanie całym światem na rzecz filmiku z kotami, który polubiła jedna z dziewczyn, które miał w znajomych. No to były koty, ale to jakie koty, no po prostu takie koty, że on by normalnie je wszystkie wziął i miał!

Przyszło kolejne dziewczę, nie wyróżniające się niczym; była szczupła, o wzroście 1,7, czarnych, wręcz smolistych włosach, falowanych, sięgających jej do pasa, ubrana w granatową sukienkę sięgającą do kolan. Warto też zaznaczyć, że miała błękitne oczy, a jej biust był średniej wielkości (porównując z Fox xD). Przekroczyła nieśmiało próg, przechodząc do stołu. Nalał sobie skoku jabłkowego, po czym chwyciła szklankę zajmując miejsce pod ścianą. Pijąc sok uważnie obserwowała obecne tu osoby.

A Palant dalej siedział jak jakiś łamaga. He he... nie ma to jak obrażać swoją postać naprawdę. W sumie z tym trzeba przystopować, bo dzisiaj w końcu wigilia, wypada być grzecznym, co nie? Bo jeszcze św. Mikołaj go oleje i co wtedy? Pomińmy fakt, że jakoś nie specjalnie w go wierzył. Niby jak kuźwa potrafił w jedną noc wszystkim dzieciom rozdać prezenty? Wiecie chyba, że na świecie jest ich pierdylion. Jak on wyrabia? Może niektóre kontynenty omija? Jak np. biedną Afrykę. Pewnie ominie ją i w tym roku, bo jeszcze się Ebolą zarazi i będzie musiał wziąć urlop, czy już szukać swojego następcy. E dobra. Koniec tematu. Bo to się pewnie już robi nudne.
No proszę Haku się poruszył. Wow...brawo. Ale nie. On tylko sobie po coś do picia wziął. Soczek malinowy, no szaleje. Upił kilka łyków. Nawet nie zauważył, że nieznajoma, raczyła odlepić się od telefonu i gdzieś se poszła. He he Hakuł został sam. Forewer Ałlon. Nikt go nie lubi, pewnie tą babę spłoszył. Normalnie wygrał życie. Oczywistę było, że zauważył, jak to po kolei wparowali kumple jego brata. Lol... to żeś się dobrali. Z takim samym poziomem intelektualnym. Ale szit. On się przynajmniej bawił, a Hakuł dalej robi za Forewer Ałlon. Upił znów soczek. Wyglądło jak winko... he he. Nie to nie jest zabawne. Jak mówiłam widział co gangsta Muńka robiła. Wręcz ich obserwował. W końcu nic lepszego do roboty nie miał. Tak... widział też co się potem, żeś działo. WOW...Aż Hakuł oniemiał z wrażenia. Czyli penie chłop nie widział nigdy homo. No to palancie. Maż okazje popatrzeć! Ale jak to czarnowłosy, robił z obrzydzeniem. A potem zauważył, że Muniek robi to samo. Ale tutaj... z babą, nie z facetem. Mógłby Hakuł odetchnąć, że przynajmniej jego brat nie jest pedałem, ale szczerze w to wątpił. Tym bardziej, że wręcz wkurzony był na tamtych dwóch. Jakby zazdrościł? Dobra... nie ważne. Potem zauważył, że Muniek obściskuje się z tą, która nie dawno koło niego siedziała. Szjet...czemu ten głupek ma większe branie od niego... zazdrość starszego brat mode on.

/''Pewnie ominie ją i w tym roku, bo jeszcze się Ebolą zarazi i będzie musiał wziąć urlop'' Boże Haku XD/


Najchętniej by się wydarł, ale tak się składa że Fox nieco zablokowała mu tę funkcję. Z oczami rozszerzonymi i niezbyt zgrabną, choć szczupłą posturą Moonowi udało się w końcu odsunąć od dziewczyny. Odetchnął. -Chyba mamy fankę. - skomentował w sumie pod nosem, ale na tyle głośno że cała reszta pieroga mogła go usłyszeć. Cofnął się o krok do tyłu. Trzeba powiedzieć, że na jego policzkach pojawiły się czerwone wypieki.
Złapał spojrzenie brata, jednak widząc jego minę uśmiechnął się zawadiacko. Co miał teraz zrobić? Właściwie jakby się głębiej zastanowić to cała ta akcja była dość ciekawą opcją spędzenia świąt. Stanął więc sobie ten na wpół czarny, na wpół różowy debil i założył ręce na piersi.

Gdy Eryś skupił się na oglądaniu jakże fascynującego filmu o kotach, których wydawało mu się że wcale nie lubi, Vincent dalej miał wzrok na wyglądających jak dwa arbuzy cyckach tej typiary. Jeśli to nie był silikon, to to musiał być dar od trójcy świętej. Jaką ona musiała mieć miseczkę? G? H? Z letargu wyrwał go dopiero komentarz Moon'a, który ledwo usłyszał, ale orientował się o co chodzi.
- Raczej ty masz fankę - zaakcentował wyróżniony wyraz, kątem oka zerkając na ekran telefonu Erysia rozmiarów kostki brukowej, cegły albo innego materiału budowlanego o kształcie prostopadłościanu.