Cold Hell

Suka nie pewnie podążała terenami krainy do której trafiła, liczyła głupio że odnajdzie tutaj dawno zaginionego brata. Ich rozstanie było burzliwe dosłownie gdyż rozstali się podczas nocy w której rozpętała się burza, mimo że suka szukała i nawoływała nie udało się jej odnaleźć brata. Była zmęczona to też weszła chyba do pierwszej napotkanej tutaj groty, rozejrzała się po jej wnętrzu stojąc na progu. Wyczuwała tu pewien zapach ale nie mogła go zidentyfikować.
-Halo? - powiedziała dość cicho, wręcz nie śmiało w ciemności które tu panowały. Była lekko spięta gdyż nie wiedziała co tu może zastać, czekała.

Oh, jaka niewinna. Nieświadoma.
Usłyszał bicie serca intruza już dawno. Zanim ten zdążył wejść do jego samotni. Czyżby chciał się schronić przed zimnem, a może myślał, że ta rudera nie jest przez nikogo zamieszkana i chciał ją przejąć? Pokręcił głową. Niebezpiecznie jest zapuszczać się w miejsca o których nie wie się zupełnie nic. Trzeba nauczyć nieproszonego gościa tejże zasady. Nie zamierzał tolerować intruzów, prawda jest taka, że w ogóle nie zamierzał tolerować obecności większości person w tym miejscu. Zasady wyznaczał on, a zagubiona owieczka właśnie złamała jedną.
Bezszelestnie wręcz przekradł się obok psa. W pomieszczeniu panował półmrok więc z pewnością ciężko było zauważyć jakiś ruch. Suka nie mogła słyszeć też bicia jego serca. Był martwy w środku. Stanął naprzeciwko wilczaka.
- Radzę stąd spier... - uciął nagle gdy zobaczył znajome spojrzenie. Przymrużył oczy i zacisnął szczęki. - Wynoś się stąd jak najszybciej. - poznał ją, oczywiście. Tylko, że teraz nie był tym samym starszym braciszkiem. Zmienił się i nie chciał jej zranić.

Czy była taka niewinna? Była neutralna czyli kimś pomiędzy dobrem a złem, mimo wszystko trochę miała tam na sumieniu. On w sumie także się tutaj zapuścił wcześniej niż ona, więc przejął ją po kimś wielkie halo jaskinia jak jaskinia kilka ścian oraz wnętrze. Czułe uszy suki jednakże wyłapały jakiś drobny dźwięk w końcu pies nie latał a do lekkich też nie należał więc suka cofnęła się o krok by w pół mroku dostrzec zarys postaci. Rozpoznała głos a im dłuższą chwilę przyjrzała się personie przed nią to ją rozpoznała no jakby inaczej.
-Icarus. - powiedziała prawie że pół szeptem w mniej określonym kierunku. Nie wiedziała dlaczego on się tak zachowuje, można rzec że czuła się w pewien sposób zagubiona.

W ogóle się nie zmieniła. Nadal wypowiadała jego imię w taki sam sposób, patrzyła z takim samym wyrazem twarzy. Nie można tego powiedzieć o nim - stał się o wiele bardziej gruboskórny i zimny niż wcześniej. Mimo to zależało mu na jego młodszej siostrze, jak i na tej przybranej. Na samą myśl, że mógłby je skrzywdzić krzywił się. Ale nie miał kontroli nad instynktem, a przynajmniej jeszcze takiej nie posiadł, więc nie mógł ryzykować zranienia bliskiej sobie osoby. Nie chciał też traktować jej jak nikogo ważnego. Wszystkiego dowie się w swoim czasie, niech teraz nie wystawia wytrzymałości Icarusa na próbę; coraz bardziej tracił cierpliwość. Pewnie gdyby to był ktoś inny i nie miał do zaoferowania czegoś co zainteresowałoby malamuta to już dawno zostałby poturbowany.
- Powiedziałem. Że. Masz. Iść. - mruknął przez zęby, ale starał się brzmieć jak najspokojniej. - Wszystko wytłumaczę ci później, obiecuję Kar.. - szepnął i dotknął nosem jej barku. - Idź już.

A dlaczego oczekiwał że miała się zmienić? Była sobą i nie musiała przed nikim udawać świętego ani złego bo takim nigdy nie była i nie będzie przecież. Jej nie przeszkadzało albo raczej nie będzie to że brat się zmienił, w końcu pomógł jej przeżyć jeszcze jak była malutka a teraz miałaby go zostawić bo on tak chce? Był nieco nie zdecydowany niby jak nikogo ważnego ale zależało mu na niej, to wszystko było mocno pokręcone niczym rolercoster. Suka skuliła nie znacznie jedno z stojących na sztorc uszu by spojrzeć na samca.
-Jak chcesz. - suka nie wiedząc co,po co i na co obróciła się jak to mówią na pięcie i wyszła poza grotę. Na świecie też panował pół mrok, oddaliła się od jaskini lecz nie znikła stąd na dobre.

Ouh, bolało. Mimo iż można powiedzieć, że nie posiadał serca i nie robił z niego użytku do gdzieś w środku go zabolało gdy usłyszał jej obojętny głos. Odwróciła się i zaczęła odchodzić. Przecież tego chciałeś prawda? Chciałeś, żeby cię zostawiła. Dlaczego teraz brakuje ci jej towarzystwa? - coś wytykało mu wszystkie błędy i doskonale opisywało jego uczucia w tym momencie.
- Obiecuję, że tym razem cię nie zostawię Rea... - krzyknął za nią. Tylko on miał w zwyczaju tak do niej mówić. Nie - nikt inny nie miał prawa tak do niej mówić. Była jego siostrzyczką.
Tylko jego siostrzyczką.
Wskoczyłby za nią w ogień, oddałby wszystko, chociaż często tego nie okazywał. Tu chyba chodziło o to, że nie chciał się przywiązywać. Tak, była zbyt ważna.

Suce drgnęło ucho, słyszała swoje imię a raczej jego skrót w pysku malamuta. Suka krążyła jeszcze przez chwilę po okolicy samotni samca by dostrzec jakąś norę wykopaną w ziemi za pewne po wilkach czy tym podobnych. Suka nieco rozkopała wejście bardziej porzadkując norę by ostatecznie do niej wejść i położyć się gdzieś w głębi. Zastanawiała się co stało się z jej bratem, nie rozumiała go nie nadążała za nim czy na prawdę tyle wydarzyło się podczas jej nie obecności w jego życiu?

Suka przyszła tutaj rozglądając się po okolicy było tu pełno zapachów ale nie zrażało jej to w ogóle. Zbliżała się ku jakieś samotni by stanąć przed wejściem i węszyć co tam też jest.

Zechciał za nią pójść, odwołać wszystko, poprosić aby została. Wszystkie plany odeszły gdy zauważył postać węszącą przy wejściu do samotni. Kolejny intruz, kolejna zabawa. Zdecydowanie plusem było to, że miał do czynienia z suką, a nie psem - wtedy byłoby gorzej. Teraz zbliżył się jedynie do nieznajomej i oblizał lubieżnie wargi.
- Proszę, proszę... - wymruczał podchodząc jeszcze bliżej. Mogła czuć jego oddech na swoim karku. Lubił się bawić, rozpalać, wydłużać okres oczekiwania. -... zgubiłaś się? - wyszeptał jej do ucha, a jego klatka piersiowa zaczęła w szybkim tempie poruszać się w górę i w dół. Śmiał się, istotnie, ale jak się śmiał - niczym psychopata.

Usłyszała kroki przez co kryza na szyi suki postała a ona sama nie znacznie uniosła wargi, była wyćwiczonym wojownikiem który z nie znanych przyczyn opuścił na jakiś czas krainę. Kiedy samiec znalazł się tuż koło niej wyszczerzyła nie znacznie zęby by je po chwili schować bo był z jej stada.
-Nie sądzę, urodziła się tutaj. - pewnie gdyby poczuła na sobie jego dotyk pierwsze gdzie zatopiła by swoje białe kiełki to pysk samca.

Jego ciepły oddech owinął jej ucho.
- Oh, doprawdy?
Odsunął się od niej by okrążyć ją i znaleźć się przy jej drugim boku. Pokiwał głową nieznacznie i wyszczerzył kły w szaleńczym więc uśmiechu. Prze chwilę można było zauważyć iskrę czegoś niewytłumaczalnego w jego oku. Na ogół był niezwykle szczery, może nawet lekko bezczelny. Bez owijania w bawełnę mówił co wije się w jego pokrętnym umyśle. Tym razem miało być inaczej. To miało być coś innego przede wszystkim dla niego. Głód wzmagał się w nim, a rytmiczne uderzanie serca suki powodowało, że dostawał wręcz gorączki. Wewnątrz walczył ze swoim instynktem mordercy, ale na zewnątrz wydawał się stoicko spokojny. Tak naprawdę to tylko kwestia czasu zanim jego pragnienia się ujawnią. Zombie nie należą do cierpliwych.
Ponownie zbliżył psyk do jej ucha.
- Cholernie mnie kusisz, wiesz?
Prawie niewyczuwalnie dotknął nosem miejsca tuż za jednym z jej radarów.

Suka zrobiła krok w bok tym samym nie znacznie odsuwając się od samca, cóż nie spodobał się jej od razu może się to zmieni może. Musiał zrobić większe koło by znaleźć się teraz z jej drugiej strony, suka obserwowała go kątem oka nieco raz na jakiś czas gdy na zbyt wiele sobie pozwalał ukazując rządek białych zębów.
-Tak, jestem córką byłej pary alf. - prychnęła w jego kierunku, cóż była księżniczka choć jeszcze jej nieco zostało z tamtego okresu. Obecnie mieli podobny rozkład sił więc ciężko będzie ją zdobyć bez walki, a suka potrafiła się bronić w końcu natura obdarzyła ją zębami oraz pazurami i giętkim ciałem nie bez powodu.
-Fajnie ale trzymaj łapy przy sobie. - warknęła czując delikatny dotyk koło ucha. Suce jutro zaczynała się cieczka więc robiła się drażliwa.

Odsunął się od niej i zaśmiał się. Zamierzała go straszyć? Może powie, że śmierć nawiedzi go już niedługo bo narusza jej przestrzeń osobistą. Pokręcił jedynie łbem i spojrzał na nią.
- Córką BYŁEJ pary alf... - mruknął i odwrócił się w drugą stronę. - Mógłbym cię zgwałcić, Księżniczko, a później zakopać - wysyczał w jej stronę. - Ale mam jeszcze jakieś uczucia. Jeszcze. Bo widzisz... za dwa, góra trzy lata będę jedynie maszynką do zabijania... - ponownie obarczył ją swoim lodowatym spojrzeniem. - I tak długo wytrzymałem jak na żywego trupa.
Sam nie miał pojęcia co dzieje się z organizmem zarażonego po całkowitym rozprzestrzenieniu się jadu w jego ciele. Następowało to wolno, ale wiadomo - kiedyś musi nastąpić całkowite przeobrażenie. Z pewnością będzie wyglądał nieciekawie. Cholernie nieciekawie.
- Jedynie cię dotknąłem. Źle czujesz się gdy ktoś cię dotyka? To niedobrze... - tak, to zdecydowanie pokrzyżowałoby jego plany. - Rozluźnij się i wejdź do środka, nie stój na progu. Ah... i nie bój się, nie zamierzał cię wykorzystać - wymruczał, a sam udał się do środka gdzie panował przyjemny półmrok.

Suka uniosła jeden łuk brwiowy przyglądając się psu, robił się siebie błazna czy był głupi?
-A co masz problemy ze słuchem, nim byś zaczął zostałbyś pozbawiony owej możliwości. - fuknęła w jego stronę, cóż samica nie bałaby się pozbawić samca męskości nie brzydziło jej to a wręcz pewnie cieszyło jeśli by do owej rzeczy doszło ciekawe mimo że był trupem to jak by miał gruchać to musiał coś czuć bo inaczej no wiecie.
-Za dwa trzy lata? To zdąży zeżreć cię kraina. - skwitowała na jego słowa, przynajmniej odsunął swoje cielsko od jej to był plus.
-Nie lubię gdy ktoś pcha swe łapska tam gdzie nie ma, szczególnie jeśli nie znam go. - lub jest totalnym hamem i gburem ale ci. Słysząc jego słowa suka tylko przewróciła ślepiami nie znacznie posunęła się w głąb mroku ale nie zanurzyła się w nim całkowicie.

Ho! Jaka waleczna! Pokręcił głową z niedowierzaniem. Co prawda zombie nie mają możliwości regeneracji oderwanych lub też odgryzionych części ciał, ale ich ubytek nie przeszkadza im... w większości rzeczy. Może rzeczywiście zostałby pozbawiony jakiejś tam przyjemności. Nie mówiąc już o tylu panienkach; pieprzony egoistyczny hedonista i lubieżnik.
- Mnie nie da się zeżreć. - mruknął bardziej do siebie niż do niej. Zdecydowanym plusem bycia nieumarłym był fakt, że rzeczywiście nie da się go zabić. Można kaleczyć, pozbawiać narządów, ale ostatecznie i tak będzie choćby pełzał samym kadłubem po tym świecie. Niestety lub stety.
- Masz szansę poznać.
Usiadł wreszcie i wbił wzrok w oczy Krwistej. Postanowił odezwać się jako pierwszy i jakoś popchnąć te rozmowę. - Icarus.

No skoro była krwistą to nie mogła być potulna jak baranek prawda? Bo zginęłaby szybką śmiercią z rąk pierwszego lepszego a wręcz marnego mglistego nim dobrze by zaczęła na nowo przygodę w tej krainie. Cóż chociaż on lubi sobie pociumkać coś bo jedni to w ogóle jakby nie wzruszeni ową możliwością po prostu mówiąc grzecznie wyrąbane mają na to. Nie odpowiedziała mu na jego słowa, pewnie można by było go rozpłatować i spalić no chyba że zwęglony też umie żyć. Słysząc jego kolejne słowa i dosłowne wyłonienie się z nikąd spojrzała na niego z powątpieniem.
-Cassidy. - odpowiedziała również na jego przedstawienie się, bo w sumie co jej szkodziło nie? Ciekawa była do czego zmierza.

Gdyby mógł czytać w jej myślach zaśmiałby się. Oczywiście, że mógł żyć zwęglony. Tego nie da się zabić byle czym. Lepiej jednak nie mówić więcej bo Cassidy dowie się więcej niż powinna, a to była ostatnia rzecz jakiej chciałby Icarus. Mimo iż początkowo odczuwał wstręt i niepohamowaną rządzę zemsty na stworzeniu, które go zaraziło, to teraz chce zostać tym czym jest. Daje mu to więcej możliwości... bezczelnej pewności siebie również. Cassidy odczuła to chyba zresztą.
- Cholernie rozmowna jesteś. Najpierw mówisz, że nie lubisz gdy dotyka cię ktoś kogo nie znasz, a gdy później masz szansę dowiedzieć się więcej to nie robisz nic. - zmrużył ślepia i oblizał pysk. Chciał, uwierzcie - z dobrej woli - poznać ją. Tylko, że ona odpowiadała lakonicznie i milczała jakby bała się zapytać Icarusa o cokolwiek, a nie wyglądała na taką, która chce uciekać na jego widok.
Jestem zagadką, odgadnij mnie, podsunął mu umysł, a ten tylko cicho prychnął.

Userka widziała w filmie że trupy w sensie zombie właśnie rozczłonkowują i palą by już nie wstały ale ci. Cóż się dziwić co czuł do stwórcy, w końcu nie każdy chce być chodzącym zombie i wiedzieć wszystko,przeżywać ale jednak w pewien sposób nie być sobą. Kiedyś nie chybnie ktoś mu ten uśmieszek i pewność siebie ostudzi, w końcu ktoś nad nim jeszcze jest i co jak co ale ma więcej tego co sam Ic tej pewności i głupkowatej mądrości.
-A jaki masz w tym cel co? - suka od niechcenia przejechała puszystym ogonem po podłożu, w końcu bezinteresownie też tego nie robił prawda? Nie lubiła głupkowatych gier, wolała wszystko podane na tacy proste a nie pokręcone.

Wszyscy postrzegają zombie inaczej - jedni jako bestie i potwory, które powinno się spalić, rozczłonkować, zmiażdżyć i dopilnować żeby nie wstały, a inni jako coś fascynującego, innego, przerażającego. Każdy nieumarły również się różnił. Są tacy sami jak psy, mają różne upodobania i zasady. Oczywiście do czasu aż całkowicie się nie przemienią - wtedy wszyscy są tacy sami. Czy mają uczucia? Mają - głód. Tylko on nimi kieruje. Urządzają sobie polowanie na żywych, którzy niczego nie świadomi błąkają się po ziemi. Może i dobrze, że większość nie ma pojęcia co tak naprawdę istnieje równocześnie z nimi. Wampiry, demony, trupy, wiedźmy. Ukrywają się, lub wręcz przeciwnie. Nie zmienia to jednak faktu, że niezliczona ilość chce je potępić za odmienność.
Pytanie suki dało mu do myślenia. Właściwie po co była ta cała gra? Tylko po to by zrobić z niej kolejną kochankę i zaspokoić swoje, jeszcze psie potrzeby? Tak, chyba tak. Z drugiej strony jako zombie nie odczuwał tych wszystkich przyziemnych pragnień tak mocno. Cassidy nie lubiła tak grac i wolała widzieć karty przeciwnika? Proszę bardzo.
- Jestem hedonistom, przykro mi. Dążę do własnej przyjemności. - uniósł łeb delikatnie w górę. - Właściwie na początku chciałem zrobić z ciebie towarzyszkę do wspólnych nocy, ale widzę, że nie byłabyś chętna na układ bez zobowiązań. - szczerość ssie.
Podszedł do niej bliżej.

Może fascynowałaby się psem ale suce jako nie to do końca chodziło po głowie, poza tym była dość egoistyczna więc jakoś nie skupiała się zbytnio na samcu. Cóż świat który jest dziwny czyli owe "wampiry, demony, trupy, wiedźmy" nie tyczy się każdego dopóki nie napotka się takiego osobnika w ogóle nie wie się o istnieniu innego świata. Problem w tym że suka nie była łatwa, musiał się nieco napracować bo od tak mu się nie odda a jak siłą to skończy się to dla niego nie najciekawiej mimo że był trup.
-Nie ty jeden i nie ostatni, skąd wiesz hm? Wnioskujesz po krótkiej wymianie zdań? Nieco płytkie Icarusie, co do nocy może nawet ale nie jestem tą która od razu wskakuje komuś do łóżka nie jestem panią lekkich obyczajów. - czy suką, nie czepiajmy się szczegółów aż tak.

To chyba jednak coś ich łączyło. Obydwoje byli egoistyczni. W jakim stopniu ona? To z pewnością się okaże w najbliższym czasie, wszystko w końcu wychodzi na wierzch. Póki co mało mógł o niej powiedzieć. Wcale nie oceniał po krótkiej rozmowie, potrzeba więcej czasu. Dobrze o tym wiedział. Na nerwach grały mu persony, które już od początku oceniały rozmówcę i upierały się przy swoim zdaniu. Denerwowała go ta ich pewność siebie, chociaż on nie był lepszy.
- Nic takiego nie powiedziałem. - mruknął. Być może również woli skupić się na swoich przyjemnościach. Zresztą kto tego nie lubi? Po co tracić czas na dogadzanie innym, jeśli można zaspokajać siebie. - Tego też nie powiedziałem. Ile spotkań potrzebujesz? Dwa, dziesięć? Nie bawię się w zbędne uprzejmości. Co rozumiesz przez słowo od razu? Wejście do samotni czy może wielogodzinną rozmowę? Zresztą z tego co czuję masz teraz cieczkę, a ja nie zamierzam pozostawiać po sobie pamiątek...

Za pewne łączyło ich znacznie więcej ale miał rację do pewnych spraw dochodzi się z czasem, ona o nim za dużo także nie ale może się to zmieni? Mniejmy nadzieje.
-Ja ci nie wmawiam że coś powiedziałeś, tylko mówię to z mojego punktu widzenia. Samotnia to jeszcze nie łóżko chyba że tylko to tam masz? Nie spieszy mi się do bycia matką. - odparła do samca, mógł się zdziwić lub nie ale podniosła złoty zadek z ziemi i w końcu weszła w głąb jego samotni z ciekawością rozglądając się po jej wnętrzu.

On nie sugerował, że suka mu coś wmawia. Naprawdę. Pragnął jedynie uregulować parę nieścisłości. O ile można było to tak nazwać.
- A kto powiedział, że będziemy się pieprzyć... przepraszam kochać na łóżku? O ile w ogóle będziemy. - gdyby mógł to wzruszyłby barkami, ale niestety anatomia mu na to nie pozwalała, więc westchnął jedynie przewracając oczami. - Ja nie zamierzam być ojcem.
Zdziwił się gdy Cassidy wstała i zaczęła zwiedzać jego ruderę. No proszę, a jednak. Nie spodziewał się, że w ogóle wstanie z miejsca, a co dopiero zacznie krążyć po jego samotni. Cóż... uśmiechnął się pod nosem.
- Zamierzasz tak chodzić? Wiesz, że nasze 'poznawanie się' może ciągnąć się w nieskończoność, a ja nie należę to tych cierpliwych. Kiedy to przerwiesz zależy od ciebie...

Suka spojrzała o tyłu na psa z przekąsem, strach pomyśleć w takim razie co miał na myśli pani do towarzystwa na noce. Cóż przynajmniej się w jednym zgadzali dzieci nie chcą mieć, znaczy ona przynajmniej na razie nie chce mieć no i nie mówię że z nim koniecznie.
-Przynajmniej w czymś się zgadzamy. - odpowiedziała w końcu, co do wędrowania jak na razie weszła na początek i jedynie się rozejrzała w końcu trzeba poznać owe miejsce nie? Obróciła łeb w jego kierunku gdy ponownie się odezwał, cóż fakt obecnie wiało nudą.
-Masz coś mocnego do picia? - o suchym pysku siedzieć też nie fajnie nie?