Mały Wodospad

Pchnął Herę w bok, zbliżając się do Silent. Zarzucił kolejne 12 lin na Izaaka. Przygryzł jej pysk. Wyglądał... strasznie. Krew kapała mu z pyska. Ale nie pozwoli jej na takie zachowanie. Wywalił ją na ziemię, wbijając w ciernie. Coraz mocniej, silniej. Gad zasyczał, paraliżując węża. Część jego skóry była rozerwana, ale nie na tyle, aby nie mógł walczyć. Wbił się w pysk Silent, idąc za Restlessem, aby sparaliżować sukę. Tak. SUKĘ.

Spojrzał dumnie na Alana, posyłając mu promienny uśmieszek.
- Ace. Chroń Alana, tego biało-czarnego - poprosił. - Jak ktoś będzie próbował go zaatakować to podpal tyłek.
Lisica pognała w stronę większego. A on sam w stronę wilka. Borderowi płomienie nic nie robiły. Specjalna krew, prawda? Odepchnął go z całej siły. Żeby nie zranił jeszcze dotkliwiej węża. Nie obchodziło go, czy ten go teraz porani. Sam starał się zatopić kły w jego miękkim mięsie.

Ślepia Somethy skupiły się na dobermance popchniętej przez wilka. Doskoczyła do niej póki ta leżała i wbiła kły w jej łapę. Szarpnęła mocno. Docisnęła ją do podłoża całym swoim niezbyt imponującym ciężarem. Zawsze coś. Warknęła głucho. Czuła w pysku krew Demonicznej, co jeszcze bardziej zachęcało ją do szarpania kończyną.

Resless się uwolnił, a Alan przeskoczył na bok. Jego ciało zachwiało się lekko, a ten o mało co nie upadł na ziemię. Uniósł wzrok, czując jak coś w jego ciele pulsuje coraz mocniej i mocnej. Jak rozpala się w nim ogień, jednak nie ten niebieski. Ogień, który zaraz eksploduje wykańczając go i rozrzucając flaki wszędzie dookoła. Może tak nawet byłoby lepiej.
Nawet w takim stanie musiał analizować sytuację. W powietrzu pojawiły się małe linie dokładnie pokazujące gdzie ma się poruszać. Miał dobrze rozbudowaną wyobraźnię.
Odepchnął się łapami od ziemi zaciskając kły na karku Steele'a. Nie zważał na ogień, może dlatego że zawsze trudno mu było uwierzyć w swoją śmierć. Zacisnął kły.

Otrzepał się w pewnym momencie. Łypnął na Izzaka, który miał na sobie masę lin, warknął pod nosem.
- Musimy zostawić wszystkich swoich za sobą! - zagrzmiał nagle, co dla reszty oznaczało natychmiastowy odwrót. Rzucił ostatnie spojrzenie płomiennym, posyłając im mściwy uśmieszek. To jeszcze nie koniec; nie, to dopiero początek.  Podbiegł do sparaliżowanej Silent, odpychając od niej wszystkich, po czym zarzuciwszy ją sobie na grzbiet odbiegł razem z nią.

zt

Puściło. To gówno wreszcie puściło, a on dzięki pocieraniu lin nadszarpnął ich 3. Szarpnął w bok, rozrywając słabe i przy okazji zrywając jeszcze jedną. KURWA. Ból w karku rozbił się na mniejsze kawałeczki, wbijając się niczym szkło. Zignorował to. Rozwarł szczęki, zatapiając kły w tylnej łapie Javerta. I nagle kolejne liny. KURWA MAĆ! Warknął, bliski szaleństwa. Wyrwał w przód, ciągnąc za sobą psa.

Podczas gdy Rest zacisnął swoje szczęki na jej pysku, zaczęła się szamotać jak wariatka, próbując jak najszybciej pozbyć się tego okropnego oddechu Płomyka.
Korzystając z okazji, podczas której ciernie już opuściły jej ciało, podniosła łapska jak najwyżej i wbiła je w brzuch Przywódcy, tworząc dwa perfekcyjne ślady, biegnące od jego pach, aż po podbrzusze. Gdy wąż wbił się w jej pysk, ta zdążyła jedynie rozchylić szczęki na tyle, żeby objąć go zębiskami. Zacisnęła je z całych sił i... Tak została, bo została sparaliżowana. Ciekawe jak teraz wyrwiecie jej tego węża z mordki.

A więc spierdoliła na grzbiecie Stila, trzymając w swoim pysku węża, ha!

zt.

Pirat uciekł tchórz... Mimo wszystko Traffy dorzucił kolejne pięć lin na Izaaka.
- Ty zawsze taki głupi..? - spytała lisica, przewracając oczami. Pognała za Alanem i rozstąpiła płomienie, którymi ten mógł się dotkliwie poparzyć.

Zarzucił 12 lin na kark Steela. Nie był w ciąży - mógł. Wbił pazury z całej siły w mordę suki, szczerząc się. Och, Restlessie, masz rozdwojenie jaźni? Nikt cię takiego nie znał!
Wycharczał coś niezrozumiałego, aby przybliżyć kły do jej oka. Miał wielką ochotę wydrapać jej te ślepie. Czy mógł? Oczywiście, że mógł. Przysunął pazur do jej ślepia, czekając na reakcję. Przybił ją do ziemi, sparaliżowaną. Otwarł pysk, wyciągając węża. Ten schował się, aby NIKT go nie dorwał.
Wybiegł w miejsce gdzie był miecz.

zt

Ou, Demoniczni postanowili uciec. Nie można pozwolić im uciec, przynajmniej nie wszystkim. Dorzuciła kolejne pięć lin na Izaaka, jak go reszta stada nie kocha i nie ratuje to czemu by go sobie tu nie próbować zatrzymać.

Dorzucił na Izaaka kolejne 5 lin.
Po przyjacielsku. ♥

Sometha puściła Herę. Jej wzrok padł na Izaaka. Demoniczni zaczęli uciekać, ale malamut nie miał szans. Borderowata podeszła bliżej niego i zarzuciła dwie liny. A niech ma, o!

Widząc, że Izaak stał się kolejną ofiarą i raczej nie ma szans. Hera zawiodła to fakt, ale wszyscy reagowali szybko, że nie nadążała. Wstała chwiejnym krokiem na łapy. Nieco dziwnie się czując zobaczyła ilu ma wrogów. Ona i jeden demoniczny. Sill zabrał czarną, a o Herze jak gdyby nic to zapomniał? Spłodził i olał? Najwidoczniej. Wyszła.NMMT

odeszła za czarnym z.t

Pociągnął Alana za ucho.
- Do lecznicy, bracie - zażądał stanowczo. Krew nadal się z niego lała, ale zatamuje to później. - I siedzieć tam, a nie.
Pognał za przywódcą.
z/t

24 liny od Resia zostały zrzucone, ponieważ czorny wybiegł. Już nie wiem ile Izaak ma na sobie lin a liczyć mi się nie chce xd W każdym razie... UCIEKLI! Kurwa, uciekli! Cały czas ciągnąc za sobą Javerta, ruszył w stronę pozostałego towarzystwa, próbując użyć psa jako tarana. Mimo, że był spowolniony przez liny, cały czas starał się jakoś wyrwać. Traff też wyszedł, więc zostały na nim tylko liny Morte i Somethy.

Z.t

Wbił się mocniej w szyje. I zabrał Izaaka ze sobą . Kolejne 2 liny na Izaaku.

Izaak i Javert z/t

Na wszelki wypadek ruszyła za Javertem, gdyby Izaak podjął się próby ucieczki.

z.t

Ruszyła za Javertem i Morte. Intrygowało ją, co czeka Demonicznego.

zt.

No to wyszedł.
[z.t]