wh
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


psie pbf
 
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Felicis

Go down 
AutorWiadomość
Felicis
Nowy
Nowy
Felicis


Liczba postów : 332
Join date : 16/10/2014

Felicis Empty
PisanieTemat: Felicis   Felicis EmptyNie Sty 04, 2015 12:10 pm

I stumble through the wreckage, rusted from the rain
There's nothing left to salvage, no-one left to blame
Among the broken mirrors, I don't look the same
I'm rusted from the rain
I'm rusted from the rain


Imię:
Go ahead, kill me. You'll be doing me a favour ~ Felicis
Wiek:
One day I will have to stop pretending that everything's okey ~ 4 lata
Płeć:
I've been in love once. It's painful. It's pointless and overrated ~ pies
Stado:
Oh I survived. I love when I do that ~ samotnik

Dissect me 'til my blood runs down into the drain
My bitter heart is pumping oil into my veins
I'm nothing but a tin man
Don't feel any pain
I dont feel any pain
I don't feel any pain
I'm rusted from the rain


Charakter:

Wygląd:

Go on, crush me like a flower rusted from the rain
Come on, strip me of my power, beat me with your chains
And if I'm the king of cowards, you're the queen of pain
I'm rusted from the rain
I'm rusted from the rain


Historia:
Felicis urodził się w rodzinie królewskiej. Spłodzony z wielkiego władcy jedyny syn powinien być silny, dobrze walczyć. Powinien być stanowczy i budzić grozę. A tym czasem seter miał wątłą budowę, był delikatny, spokojny i dobry. Nawet jego imię nie miało groźnego wydźwięku, jak to w tradycji było mówione. Poddani szybko zaczęli coś zauważać - potężny ród Warghów od tylu lat był niezwyciężony, a teraz jedyny następca tronu jest fajtłapą i chudzielcem.
Rodziciel Fela Wargh XXI nie ożenił się bowiem zgodnie z tradycją z jedną z suczek przez całe życie przygotowywanych na tą właśnie sytuację. Zakochał się w niewolnicy - lekkiej budowy suczce o jasnych niebieskich oczach, tak odróżniającej się od swego kochanka. Ale ona się bała. Bała się Wargha bo jego gniew był straszny, a rozkazy bezlitosne. Nikt wtedy jednak nie podejrzewałby że zrodzony z tej pary syn nie odziedziczy żadnej cechy po ojcu.
Mimo woli dopóki Risa, bo tak na imię miała matka Fela, żyła i Wargh XXI zachowywał się w jego stosunku opiekuńczo. Głaskał go po głowie, zabijał każdego kto śmiałby wspomnieć cokolwiek złego o ich związku. Szybko po narodzinach setera, Risa jednak umarła, a wtedy rdzawego nie miał już kto chronić. Ojciec zwrócił się przeciwko niemu, nie ukrywając zażenowania za każdym razem gdy zmuszany do walk młodzik polegał zanim zdążył zrobić krok. Szybko więc i Fel zaczął ukrywać się przed władcą, potajemnie obcując z niewolnicami, takimi jak jego matka. Z początku obywatele się go obawiali - przecież to syn samego Wargha! Prędko jednak oswoili się z jego obecnością. Suczki zachowywały się wobec setera przyjaźnie, często śpiewały pieśni, ale robiły to jedynie z żalu i litości do bitego księcia.
Nawet jeżeli w głowie ojca tliła się cichutka myśl, mówiąca iż następca tronu wyrośnie ze swojego zachowania nic takiego się nie stało. Rdzawy seter w dalszym ciągu był chudy i nawet największa ilość jedzenia nie wzmacniała jego budowy.
Ojca gniew był straszny. Zagryzł by syna na śmierć, gdyby ktoś, a raczej coś go nie powstrzymało. Był za stary by spłodzić kolejne dziecko.
Chociaż książę nie miał umiejętności łowieckich, był on osobą inteligentną, kochał wiersze i pieśni. Tylko jaki wojownik chciałby słuchać wierszy? Szybko uświadomił sobie że tylko w połowie jest synem dzikiego i brutalnego rodu, który wziął we władanie tą piękną, wolną krainę zabijając większość jej mieszkańców. Ale w drugiej połowie?... Tak. Dopiero teraz Felicis pojął, że przez całe życie matka obawiała się nie tylko swego partnera, Wargha XXI, ale całej jego rodziny. Była zastraszona, cicha i smutna, a słysząc nadchodzące kroki tłumiła głos niemal do szeptu. W jakiś sposób nawet bała się Fela - gdyż również był przecież synem tego dzikiego, bezwzględnego władcy; dlatego nie mówiła mu całej prawdy. Teraz gdy seter poznał swoją sytuację, jakby przez mgłę przypominał sobie słowa, które niegdyś rodzicielka ciuchuteńko nuciła mu do snu. Legenda bowiem głosiła że dokładnie za rok pojawi się osoba, która raz na dobrze zakończy tyrańczą władzę Wargha XXI, a kraina którą dawno temu podporządkowali sobie ich potomkowie znów stanie się wolna. Ojciec właśnie tego się bał - starał się zrobić cokolwiek by temu zapobiec, by stłumić jakąkolwiek wiarę w prawdziwość ów przepowiedni.

Tym czasem urodziny rodziciela się zbliżały, a Fel, oczywiście pod eskortą jednego z wojowników wlókł się do jaskini ojca by złożyć mu życzenia.
- Obiecaj książę że nauczysz się walczyć i polować - terkotał znienawidzony sługa. Zanim jednak seter zdążył choćby uchylić pysk podwładny dodał - Wiem, że ty nigdy się tego nie nauczysz, ale po co u ojca wzbudzać gniew? Jego gniew jest straszny i doprawdy radzę ci, obiecaj mu cokolwiek, byle nie krzyczał i nie chciał gryźć. Albowiem gdy ty wzbudzisz jego gniew, później bici będą ci, którzy akurat znajdują się pod ręką, a zatem przede wszystkim ja. A wszystko to będzie wyłącznie twoją winą, Książę, ty jesteś jedną z przyczyn jego wściekłości i żalu. Więc obiecaj mu... - sączył Felowi wyraźnie podenerwowany sługa, niemal wlokąc rdzawego za sobą.
Seter westchnął. Zawsze idąc to ojca czuł wszechogarniający go lęk. I zawsze kły Wargha rozcinały mu boleśnie skórę czy nawet doprowadzały do nieprzytomności. A on, słaby i delikatny nie umiał się nawet obronić. Więc podwładny miał rację - trzeba powiedzieć byle co, żeby ułagodzić jego gniew.
- Po co go przyprowadziłeś? - warknął król wyraźnie niepocieszony widokiem swojego jedynego potomka. - Chcesz przypomnieć mi że oprócz innych zmartwień mam jeszcze to? - wskazał łbem na Fela. Młody przyzwyczaił się do tego, więc nawet iskierka gniewu nie zatliła się w jego umyśle.
- Dziś są twoje urodziny, więc twój syn... - zaczął sługa, ale Wargh mu przerwał. - Czy przypominając mi o kolejnych urodzinach, chcesz dać do zrozumienia że jestem starszy i że niedługo umrę?! I że może za rok, może za dwa życzenia będziemy składać sobie w piekle?! - ryknął.
- Tatusiu chciałem ci przyrzec że... - zaczął jak zwykle wybierając sobie najgorszy z możliwych momentów Fel. Miał cienki, drżący głos i na nieszczęście nie zauważył rozpaczliwych znaków poddanych by natychmiast opuścić jaskinię.
- Gdybyś był prawdziwym Warghiem z krwi i kości nie skamlałbyś tu teraz cieniutkim głosikiem, lecz pokonałbyś zło które nam grozi! Mnie i tobie, memu jedynemu następcy! O bogowie! - ryczał ojciec podrywając się do pozycji stojącej. Fel wiedział co to oznacza. Może oberwie i może tym razem już się nie obudzi. Czasami zastanawiał się czy tak nie byłoby lepiej. - Wiedziałbyś co robić! - krzyknął jeszcze władca. W jednej chwili stanął nad głową setera w każdej chwili gotowy by zadać cios.
- ... ale... ja, ja właśnie wiem. - szepnął Fel. Wargh drgnął wyraźnie zaciekawiony słowami syna.
- Co wiesz?! - zagrzmiało pytanie przepełnione jeszcze większą grozą niż poprzednio.
- Wiem gdzie to jest. - szepnął seter przerażony.
- Co?
- Ten czar z legendy, który cię zgubi ojcze...
- Gadaj!
- Kiedy ja... tak naprawdę... - jąkał się Fel przerażony. Dopiero teraz uprzytomnił sobie co chciał powiedzieć ojcu. Oczywiście że wiedział jak powstrzymać prorocze słowa, które mówiły że Warghowie stracą władzę już na zawsze, a kraina którą okupywali przez tyle wieków znów stanie się wolna. Czy rzeczywiście tego chciał? Żeby prawowici mieszkańcy nie zaznali spokoju, tylko wiecznie bali się groźnego rodu już po wieki panującego nad tym miejscem? Chciał to powiedzieć by ratować własną skórę.
- Mów natychmiast, albo stłukę cię tak że wyniosą cię z tego miejsca moi słudzy! - warknął ojciec, wyraźnie zirytowany zbyt długim oczekiwaniem. Tak jakby to było coś nowego.
- To nie ja... - wyszeptał przerażony tym co się dzieje książę. - To znaczy... To nie ja, tylko kwiat. Kwiat, który rośnie na samym środku pustyni Wielkiej może cię uratować. Ale on... j-... jest chroniony, ojcze, on... - nie zdążył nawet dokończyć bo na pysku Wargha pojawił się triumfalny uśmiech okrucieństwa.
- Dość. Reszta mnie nie ciekawi. Na co czekacie? JEDŹCIE PO TEN KWIAT!! - ryknął na swoich poddanych, którzy tak samo przerażeni gniewem władcy w krzątaninie opuścili jaskinię.
Ojciec teraz już łagodniej trącił Fela nosem.
- Jestem dumny z mojego syna! - zaśmiał się grzmiąco. - I pomyślę o jakiejś nagrodzie dla niego! Bo to właśnie dzięki niemu nasz ród nigdy nie zginie. Kwiat ukryty na pustyni odgoni wszelkie zła. Nikt, nikt prócz niego na to nie wpadł głupcy! - śmiał się. Oczywiście że Fel to wiedział. Całe te 2 lata obcował z niewolnicami, których zyskał zaufanie. To właśnie one powiedziały mu o istnieniu magicznego kwiatu. A tym czasem Fel je zdradził. Zdradził je by nie zostać zbitym przez ojca. I teraz dla krainy nie ma już ratunku. Odebrałby sobie życie, gdyby tylko był na to wystarczająco odważny.
Nikt nie zauważył jak młodzik wymknął się z jaskini. Wszyscy byli zbyt przejęci triumfem. Słone łzy, które małymi strumyczkami moczyły jego futro niemal całkowicie zamazywały obraz. Nie mógł tu pozostać. Nie mógł już nigdy spotkać tych niewolnic i nie tylko ich. Wszystkich osób, które mu zaufały i które on zdradził. A wystarczyło już tylko 8 miesięcy! 8 miesięcy i okropna legenda spełniłaby się uwalniając krainę od rodu Warghów. Ale nie. On, słaby i tchórzliwy wolał zdradzić ją by ratować własne życie. Egoista, egoista i tchórz.

Tego dnia, wymykając się nocą rdzawy opuścił swoją jaskinię po raz pierwszy zagłębiając się w ciemny las. Nikt nigdy tam nie wchodził, gdyż zarówno słudzy jak i władcy wierzyli że w nim straszy. Wierzyli w żyjące między drzewami czarownica, strzygi i upiory. Nic takiego jednak Fela nie spotkało. Może niestety nic go nie spotkało, bo wolałby umrzeć. W tym momencie rzeczywiście wolałby nie żyć niż zdradzić przyjaciół. Tylko że było za późno.

Minęły dwa lata odkąd opuścił zamek. Może nawet ktoś go szukał? Na pewno. Był przecież jedynym potomkiem Wargha, a bez niego ród nie przetrwa długo. Mimo to wierzył że ojciec sobie poradzi. Usynowi jednego ze swoich wojowników i będzie miał Fela z głowy. Może nawet go to ucieszy. Takim właśnie sposobem, książę, który już od dawna o sobie jako o księciu nie myślał dotarł do Wildehunde. Zmęczony podróżą legł w lesie zasypiając w głęboki sen. Tego dnia umarł. Ostatni raz czuł bicie swojego serca, ostatni raz był w stanie odczuć uczucia. Przeżył tyle by nagle tak po prostu odejść? Nie. Najwyraźniej los, za grzechy jakie popełnił przewidział dla niego dużo gorsze życie. Był niczym wirus. Martwy, bez komórek, bez życia, a jednak. Jednak funkcjonował. Jego miejsce było w piekle, ale najwyraźniej nawet tam go nie chcieli. Stał się wampirem. Wszystkie uczucia jakie odczuwał... strach, smutek, miłość, ból ... stały się przytłumione. Odczuwalne, a jednak tak odległe. Nie potrzebował snu, a jego pożywieniem stała się krew. Krew bezbronnych istot. A co najgorsze, stał się nieśmiertelny.

You hung me like a picture, now I'm just a frame
I used to be your lap dog, now I'm just a stray
Shackeled in a graveyard
Left here to decay
Left here to decay
Left here to decay
I'm rusted from the rain
Powrót do góry Go down
 
Felicis
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Felicis
» Obiekt niezbadany - misja Felicis'a.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
wh :: Postaciowo :: Karty Postaci-
Skocz do: