- Udało się!
Wykrzyknął uradowany, gdy w zasięgu jego wzroku znalazł się cmentarz. Posiadanie ptasiego towarzysza w takich sytuacjach jest bardzo pomocne, zwłaszcza kiedy goni nas czas. Orion już od samego początku wysunął się na prowadzenie lecąc ponad koronami drzew, aby z lotu ptaka szybciej dojrzeć cmentarz. Otulony mleczną mgłą teren wydawał się być naprawdę tajemniczym miejscem, młody powoli zaczął się zagłębiać w mgłę stąpając powoli, aby przypadkowo na coś nie wpaść, a też złamana łapa nie pozwalała mu na szaleństwa. Serce zabiło mu mocniej, gdy usłyszał jakiś szelest. Postawił uszy na sztorc nasłuchując, jednak cisza ponownie zawisła nad nekropolią.
- Dobra Marvolo, tylko spokojnie. Pamiętaj po co tu przyszedłeś. Po nicie dla tej Starej Jędzy ... mówiła, że otaczają każdy grób, tak?
Skręcił odrobinę, aby już po kilku krokach dotknąć czegoś twardego. Wyrósł przed nim jeden z nagrobków, któremu przyjrzał się uważnie, ale nie zauważył niczego co mogło by przypominać nici. Przechylił nieco łepek na bok marszcząc łuk brwiowy z lekko konsternacją. Obszedł go dokoła, parskając z niezadowoleniem.
- To dziwadło kłamało!
Warknął donośnie w myślach. Ale jeśli nie chciał na własnej skórze poczuć kary wiedźmy musiał wykonać to zadanie.
- Tch.
Ruszył w poszukiwaniu kolejnego grobu. Orion trzymał się cały czas blisko, co jakiś czas przelatywał nad głową młodego, aby w ten sposób dać mu znak, że jest w pobliżu. Trafiwszy na kolejny nagrobek tym razem udało mu się dostrzec ledwo zauważalne nici tworzące pajęczynę między ramionami krzyża. Pajęczyna? A więc to chyba nie o to chodziło? Właściwie to nie miał pojęcia jak ma wyglądać ta cała nić mojry. Wywrócił w pewnym momencie oczami, sięgając łapką po znalezisko. Aby się nie porwała owinął ją sobie ostrożnie w okół łapki. Czy to wystarczyło? musiało.
- Orion! Wracamy!
Wykrzyknął w eter, a w odpowiedzi usłyszał tylko cichy skrzek.